poniedziałek, 29 listopada 2021

Izaak i obietnice Adwentu - I tydzień Adwentu, wtorek

 


Wtorek: ten, który przyjdzie, będzie miał Ducha Pańskiego. 

Iz 11, 1-9: Duch Pański spocznie na Nim.

Łk 10, 21-24: Jezus rozradował się w Duchu Świętym.


„Wyrośnie różdżka z pnia Jessego…” (Iz 11, 1nn). Prorok Izajasz 700 lat przed narodzeniem Jezusa napisał, że Zsybawiciel, Mesjasz, pojawi się jako mała gałązka, różdżka, wyrastająca z wielkiej rodziny, wybranej przez Boga. I na Nim spocznie Duch Boży, napełniając Go wszelkim błogosławieństwem. 

Często w Biblii napotykamy na słowo „błogosławić”, „błogosławiony”, „błogosławieństwo”. Składa się ono z dwóch słów: „sławić” czyli „chwalić, głosić” i „błogo” czyli „dobrze, miło, szczęśliwie”. „Błogo-sławić” to zatem „dobrze o kimś mówić”, „chwalić kogoś ze szczęściem” - tak to rozumiemy kiedy mówimy, że błogosławimy Boga. Kiedy Bóg daje nam błogosławieństwo, błogo-sławi nam, to znaczy, że chce uzdolnić nas do bycia w błogości, w szczęściu. Jezus jest błogosławiony; przez bliskość z Bogiem doświadcza radości z powodu miłości Ojca i Ducha Świętego. Dziś Ewangelista mówi nam: „Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi…”. 

Bliskość z Bogiem to także dla nas źródło szczęścia. Wiele razy jednak szukamy tego szczęścia w czymś innym; wydaje się nam czasami, że gdzieś indziej jest źródło naszego życiowego szczęścia. Nie jeden raz się pomyliliśmy, zabolało nas, bo tam gdzie spodziewaliśmy się szczęścia i ciepła, przyszła może zdrada i rozczarowanie. Drugi człowiek nie może zaspokoić naszego głodu bycia szczęśliwymi. Nie zaspokajają go też pieniądze i rzeczy, bycie chwalonym, znanym, popularnym. 

Nie jesteśmy szczęśliwi nie z powodu samotności czy braku pieniędzy, ale dlatego, że nie podoba się nam coś w naszym życiu, że nie akceptujemy naszej sytuacji, nie możemy się pogodzić z tym, że wydarzyły się sytuacje trudne, że byli ludzie, którzy nas zawiedli. Jeśli ty dzisiaj cierpisz, to dlatego, że nie akceptujesz swojej historii. Czas adwentu to oczekiwanie na przyjście naszego szczęścia. Kogoś, kto przyniesie nam błogosławieństwo, zdolność do pogodzenia się z samym sobą.


Abraham 25 lat czekał na błogosławieństwo od Boga, to był jego 25-letni Adwent. Kiedy rok wcześniej Bóg powiedział, że spełni swoją obietnicę, Abraham padł na ziemię ze śmiechu. A staruszka Sara po urodzeniu dziecka stwierdziła, że ktokolwiek usłyszy o tym wydarzeniu, będzie się śmiać. Radość zapanowała w domu Abrahama i Sary, dlatego rodzice dali mu na imię Izaak, co znaczy po hebrajsku „śmiech”. 

Kolejna biblijna postać, z drzewa genealogicznego Jezusa, to właśnie Izaak. Człowiek, któremu na imię „Śmiech”. Historia jego przyjścia na świat pokazuje, że Bóg może przynieść nam niespodziewaną radość. Kiedy po ludzku wydawało się niemożliwe, aby jego rodzice mogli mieć potomstwo, Bóg pokazał, że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych. Po ludzku Abraham i Sara mogli już czekać tylko na śmierć, a nie na nowe życie i radość, która wywróciła ich życie do góry nogami. Izaak pokazuje nam, że masz prawo czekać na szczęście. Może myślisz, że już nic dobrego cię w życiu nie spotka, że twój czas się skończył. Może przybija cię widok innych ludzi, którym się coś udaje, odnajdują szczęście, z łatwością przychodzi im to, co dobre. A ty czujesz się gdzieś z tyłu, ciągle pominięty, myślisz, że nie zasługujesz na dobro… Izaak to dowód, że Bóg chce każdemu i w każdej sytuacji życiowej udzielić swojego błogosławieństwa, każdemu chce przynosić szczęście. Dla Boga nikt nie jest beznadziejnym przypadkiem, a twoje życie to nie pomyłka. 

W Jezusie widać rodzinne podobieństwo do Izaaka. Mama Izaaka była niepłodna i wiekowa, a urodziła. Mama Jezusa była z kolei dziewicza i młoda, a także urodziła dzięki Bożej interwencji. Izaak wyszedł z prawie obumarłego łona Sary, Jezus jako jedyny wyszedł z grobu, zwyciężając śmierć. 

Słyszeliśmy w naszym życiu różne obietnice, wielu ludzi składało nam różne deklaracje. Mówimy czasami „obiecanki - cacanki” bo często te obietnice się nie spełniły. Kiedy Bóg coś obiecuje możemy być pewni, że zawsze dotrzymuje słowa. Izaak miał pewność, że tak jest, bo dzięki Bożej obietnicy przyszedł na świat. Dzięki temu miał doświadczenie, że zawsze należy słuchać Boga i wierzyć w Boże słowo, że zawsze wyniknie z tego dobro. Nawet jeśli zupełnie czegoś nie rozumiemy. 

W takiej sytuacji znaleźli się ci przodkowie Jezusa, kiedy Bóg polecił Abrahamowi złożyć Izaaka w ofierze na jednym z pagórków. Obaj mieli jednak pewność, że ta historia nie skończy się tragicznie, bo byli przekonani, że Bóg jest dobrym Ojcem, Ojcem dającym życie, a nie śmierć. Żydowska legenda opowiada, że kiedy Izaak zorientował się, że to on ma być złożony w ofierze, powiedział do swojego ojca Abrahama: „Ojcze zwiąż mnie mocniej, bym się nie opierał, bo kiedy zobaczę nóż mogę się przestraszyć i zranisz siebie albo mnie i nieważna będzie twoja ofiara, bo baranek ofiarny ma być łagodny i bez skazy”. Izaak nawet w tak dramatycznej sytuacji, zagrażającej życiu, był ciągle przekonany, że trzeba jak najlepiej wypełnić Boże polecenie, że trzeba słuchać Boga bez względu na wszystko. Historia kończy się, jak wiemy, szczęśliwie. Bóg wskazuje baranka, którego tak naprawdę upatrzył sobie na ofiarę. Boży baranek zostaje zabity, a to staje dla Abrahama i Izaaka zwiastunem tego, co czeka ich dalekiego potomka, Jezusa. 

Naśladujmy Izaaka wierząc w niezawodność Bożych obietnic. Pan Bóg obiecuje nam w tym Adwencie, że i w nas może dokonać się rzecz po ludzku niemożliwa - w nas ma narodzić się Jego Syn. Bóg obiecuje, że kiedy Jezus zamieszka w naszym sercu, będziemy do Niego podobni; da nam to rodzinne podobieństwo. Będziemy zdolni, żeby pokochać swoje życie, zdolni do miłosierdzia, przebaczenia i pojednania. Przyjdź, Panie Jezu!

Gałązka z pnia Jessego - I tydzień Adwentu, poniedziałek



 Poniedziałek: Żydowski Mesjasz przychodzi dla zbawienia wszystkich.

Iz 2, 1-5; Pan zgromadzi wszystkie narody. 

Mt 8, 5-11: wielu przybędzie ze Wschodu i Zachodu.


Zapraszam do przeżywania Adwentu, połączonego z rozważaniem rodzinnych korzeni Jezusa. On przyszedł na świat w konkretnej rodzinie, w rodzinie żydowskiej, z konkretną tradycją, kulturą i religią. W przeżywaniu tegorocznych rorat towarzyszy nam symboliczny „pień Jessego”, oznaczający drzewo genealogiczne Jezusa. 

W proroctwie o przyjściu Zbawiciela z Iz 11, słyszymy że Jezus jest jak różdżka, mała gałązka, która wyrasta z pnia Jessego, z jego korzeni: „I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej” (Iz 11, 2). To dary Ducha, którymi obdarzony jest Jezus, dlatego symbolizuje Go siedmioramienny świecznik, menora, oznaczająca obecność Boga pośród ludzi, siedem darów Ducha Świętego. Każdego dnia zapłonie jedna mniejsza świeca, oznaczająca postać jednego z Jezusowych przodków.

Bardzo duże znaczenie ma to, że Bóg narodził się właśnie w rodzinie żydowskiej. Poznawanie tej kultury pomoże nam bardziej zrozumieć Jezusa i Jego nauczanie, bo jak sam Jezus powiedział: „zbawienie bierze początek od Żydów” (J 4). Papież Benedykt XVI  (audiencja generalna, 15.03.2006) powiedział: „oddzielanie przesłania Jezusa od kontekstu wiary i nadziei Narodu Wybranego świadczy o zupełnie niewłaściwym rozumieniu tego przesłania”. I czytanie podpowiada nam: „Bo Prawo pochodzi z Syjonu i słowo Pańskie – z Jeruzalem”, także w Psalmie śpiewaliśmy: „Proście o pokój dla Jeruzalem”. To tam są korzenie naszej wiary. Nie w Fatimie, czy w Łagiewnikach. 

Dziś Jezus chwali wiarę pewnego rzymskiego żołnierza, setnika, dowódcy setki żołnierzy. Jego wyznanie wiary: „Panie nie jestem godzien…” powtarzamy podczas każdej mszy św. przed Komunią. Jezus, podziwiając wiarę poganina mówi dziś do nas:  „Wielu przyjdzie ze Wschodu i z Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim”.

Abraham, jego syn Izaak i jego wnuk Jakub, to trzech patriarchów, praojców Narodu Wybranego. 

Z tej rodziny powstał cały naród, oni są pradziadkami Jezusa. Na początku Biblii, w 12. rozdziale, czytamy, że Bóg przemówił do Abrahama, wybrał właśnie jego, nie wiemy dlaczego akurat tego mężczyznę. Był on poganinem, wierzył w wielu bogów, ale poznajemy go jako człowieka w kryzysie, największym z możliwych dla ludzi tamtej kultury - nie miał potomka, a był już w podeszłym wieku (75 lat), on i jego żona byli niepłodni. 

Abraham był bogaty, ale przybijał go fakt, że wg zwyczaju wszystko odziedziczy sługa z najdłuższym stażem pracy. Nagle, pewnego dnia Abraham słyszy głos, który mówi: „Wyjdź ze swojej ziemi rodzinnej a obiecuję że dam ci syna i ziemię na własność”. Abraham jest nazywany ojcem wszystkich wierzących, bo po prostu uwierzył, że to prawda. Bez żadnych dowodów, bez wątpliwości, że może słyszy głosy w głowie z powodu częstych w Babilonii upałów. 

Spakował dobytek, zabrał żonę, która pewnie nic z tego nie rozumiała i wyruszył z karawaną nie wiedząc dokąd ma iść. Co jakiś czas Bóg znowu do niego mówił, udzielając kolejnych wskazówek. Abraham zaryzykował stawiając wszystko na słowo od Boga, na słowo Boże. 25 lat czekał, aż obietnica syna w końcu się wypełni. Jak często nam brak cierpliwości na modlitwie… Oczekujemy, że natychmiast dostaniemy od Boga to, o co prosimy, siedząc spokojnie u siebie w domu. 

Abraham podjął ryzyko dalekiej, niebezpiecznej i długiej podróży, czekał długie lata, podczas których męczyły go wątpliwości. Jego wiara tak bardzo spodobała się Bogu, że Bóg postanowił zrobić rzecz niesłychaną - Trójca Święta przybrała postać trzech aniołów i w tym przebraniu poszła na obiad do namiotu Abrahama i Sary w miejscowości Mamre. Abraham miał wtedy 99 lat i był obolały po obrzezaniu, a biegał i usługiwał trzem nieznajomym wędrowcom. Gościnność to kolejna cecha tego Jezusowego pradziada. Gościnność, która nie zwraca uwagi na koszta. 

U progu Adwentu, na pierwszych roratach, pójdźmy za przykładem Abrahama. Zadbajmy o gościnność w naszych domach, a przede wszystkim podejmijmy ryzyko aby wyruszyć za Panem Bogiem w nieznane. Niech te roraty będą naszą podróżą, w oczekiwaniu na spełnienie się Bożej obietnicy. On obiecuje nam, że urodzi się Boży Syn. Jeśli uwierzysz i wyruszysz, doświadczysz spełnienia się tej obietnicy i Jezus Chrystus narodzi się w twoim sercu.