wtorek, 25 stycznia 2022

3 Ndz C - Niedziela Słowa Bożego - Jak trudno słuchać

 


    Dzisiejsza 3. niedziela zwykła została nazwana przez papieża Franciszka 2019 r. Niedzielą Słowa Bożego, w liście na ten temat papież napisał: „Ustanawiam zatem III Niedzielę Zwykłą w ciągu roku jako poświęconą celebracji, refleksji oraz krzewieniu Słowa Bożego. Ta Niedziela Słowa Bożego staje się odpowiednim momentem tego okresu roku, w którym jesteśmy wezwani do wzmocnienia więzi z wyznawcami judaizmu oraz do modlitwy o jedność chrześcijan”. Dzisiejsze czytania w szczególny sposób podkreślają, jak bardzo ważne dla człowieka jest czytanie i słuchanie słów Pisma Świętego. To okazja, żebyśmy zadali sobie pytanie o to, czy doceniamy ten dar Bożego słowa. 

W pierwszym czytaniu słyszymy, jak cały zgromadzony lud płacze, słuchając czytania z Biblii. „Uszy całego ludu były zwrócone ku księdze Prawa”. Wszyscy chętnie słuchali, nadstawiali swoich uszu. Przez długi czas nie mieli do tego okazji. Izraelici byli w niewoli w Babilonii, nie mieli tam swoich świętych ksiąg. Po powrocie, odnaleziono w ruinach Jerozolimy „księgę Prawa” - tak Żydzi nazywają Pismo Święte. 

Czasami jest tak, że człowiek zaczyna coś doceniać dopiero wtedy, kiedy to straci. Właśnie tak się stało. Kiedy był czas dobrobytu, pokoju, nikomu niczego nie brakowało, Żydzi coraz bardziej odchodzili od wiary swoich przodków, zaniedbywali praktyki religijne. Coraz bardziej podobał im się styl życia mieszkańców krajów sąsiednich, chętnie przyjmowali ich pogańskie zwyczaje. Nie słuchali Boga Izraela i jego proroków. W końcu wybuchła wojna, w wyniku której stracili wszystko, włącznie z wolnością. Dziś słyszymy o tym, jak biedni i upokorzeni wracają na ruiny swoich domówi, ze łzami słuchają tego, co wcześniej lekceważyli. Człowiek, kiedy doświadczy tego, że jest tylko człowiekiem, że nie jest panem życia i śmierci, że jest kruchy i śmiertelny, wtedy ma szansę otworzyć się na słuchanie Boga. Kiedy zobaczymy, że się pomyliliśmy, że nie mieliśmy racji i nie możemy wszystkiego, wtedy chętniej słuchamy Boga. 

Wydaje się, że dzisiaj jesteśmy raczej na tym pierwszym etapie i nie słuchamy Bożego słowa z taką gorliwością i wzruszeniem. Jesteśmy często ludźmi, którzy nie chcą słuchać. Słuchanie jest czymś trudnym dla nas. Żeby słuchać, nadstawiać uszu, trzeba uznać, że czegoś się nie wie. Słuchamy, kiedy mówi do nas ktoś, kto jest naszym autorytetem, ktoś, kogo kochamy, cenimy. 

Dzisiaj często uważamy, że wiemy wszystko. Wystarczy zacząć temat i zaraz się okaże, że pełno mamy ekspertów od medycyny, pandemii, polityki, ekonomii i Kościoła katolickiego. Słyszymy w 2. czytaniu pytania, zadawane przez św. Pawła: „Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami?”. Wydaje się, że dziś odpowiadamy na te pytania: tak. Wszyscy są apostołami i nadają się do rządzenia Kościołem, wszyscy są prorokami i wszyscy nauczycielami. Uczniem nikt nie chce być. Wszyscy zdobyli znakomite wykształcenie na słynnych, światowych uczelniach Facebooka, YouTube’a i Wikipedii. 

Nie uznajemy też autorytetów. Co z tego, że ktoś poświęcił życie jakiejś dziedzinie, albo studiuje coś od 20 lat, albo rozważa jakieś zagadnienie kilka godzin dziennie? Tobie wystarczy, że przeczytasz parę linijek pogrubionego tekstu w Internecie i już wszystko wiesz. Słuchasz tylko takich ludzi, którzy mówią ci, że masz rację. I dochodzi do takiej sytuacji, że siedzimy w Internecie, czytamy gazetę, albo oglądamy daną telewizję nie dlatego, że chcemy się czegoś dowiedzieć, ale dlatego, że jesteśmy już przekonani i chcemy poczuć ulgę, że ktoś potwierdza nasze poglądy. Psychologia nazywa to efektem czystej ekspozycji, albo familiarności: Jeśli słuchamy tego, z czym się zgadzamy, co nam odpowiada, wtedy nasz mózg zużywa mniej energii. I daje nam to poczucie zadowolenia, ale przez to stajemy się niewolnikami własnego, fikcyjnego świata. I znika miejsce na słowo Boże, nasze uszy nie chcą słyszeć o grzechach i potrzebie modlitwy. Jezus mówi na Ostatniej Wieczerzy: „to czyńcie na Moją pamiątkę”, kieruje do nas wyraźne słowo, a dla wielu z nas godzina na modlitwę i słuchanie słowa w kościele staje się szczytem męczeństwa. Pan Bóg tak nas kocha, że się od nas nigdy nie odwraca i ciągle kieruje do nas swoje słowo. 

Dzisiaj na początku Ewangelii słyszymy, że św. Łukasz, który jest autorem jednej z czterech Ewangelii oraz Dziejów Apostolskich, dedykuje swoje pierwsze dzieło jakiemuś Teofilowi: „Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu”. Nie wiemy kim była owa postać, ale Teofil znaczy po grecku: „przyjaciel Boga”. Całe Pismo Święte jest zatem prezentem od Boga dla Jego przyjaciół. Dla nas. Bo Pan Bóg mówi do nas zawsze prawdę. Nie oszuka nas. Dziś badania naukowe potwierdzają, że prawda jest po ludzku nieopłacalna. Większość ludzi czyta w Internecie fake newsy, fałszywe, sensacyjne artykuły. Reklamodawcy zarabiają więcej, kiedy klikamy na nagłówki z napisem: sensacja, skandal, afera. Mniejsze znaczenie ma to, czy podana informacja to plotka czy fakt. Nieważne, czy wywoła to ludzką krzywdę, czy nie. Pieniądz jest ważniejszy. 

Ktoś kto poświęca czas, aby czytać Biblię, słuchać słowa, nigdy nie poczuł się oszukany albo skrzywdzony. Raczej wyzwolony od lęku o przyszłość, od niewoli opinii innych ludzi. Człowiek który słucha Boga jest szczęśliwy. Błogosławieni, którzy słuchają słowa Bożego. Pan Bóg w swojej dobroci, mówi do nas także przez innych ludzi i przez wydarzenia, które się przytrafiły nam albo naszym przodkom. Poucza nas przez doświadczenia Żydów z dzisiejszego 1. czytania, a także przez bliskie nam historie. 

W naszym kościele, nad naszymi głowami, góruje ten tzw. łuk tęczowy, z Jezusem Ukrzyżowanym na szczycie. Łuk ten ufundowany został w 1713 roku przez ks. Jana Ewertowskiego jako wotum wdzięczności za ustanie epidemii dżumy w mieście i okolicy. Nie było wtedy lekarstw, szczepień, środków ochronnych, tak dobrej służby zdrowia. Tego wszystkiego, za co dzisiaj możemy  Panu Bogu dziękować. Te drewniane rzeźby są dla nas taką wiadomością sprzed lat, jaką zostawili nam nasi wierzący przodkowie. Popatrzmy na nią i spróbujmy ją odczytać. Krzyż umieszczony wysoko ponad nami, którego nie możemy dosięgnąć, pokazuje nam, że są rzeczy, na które nie mamy wpływu, wobec których trzeba zachować pokorę, których nasz ludzki umysł nie ogarnie. Góruje nad nami postawa Jezusa, który doświadcza największej wolności. Nie buntuje się, jest łagodny. Trafił tam z powodu największych kłamstw i fake newsów, oskarżony o fałszywe cuda, bezbożność, namawianie do buntu. W obliczu tego wszystkiego nie bronił się, nie udowadniał swoich racji, nikogo nie obrażał. Kochał po prostu. I na tym polega prawdziwa wolność. I taka właśnie miłość jest wywyższona i góruje nad nami, taka postawa wskazuje nam drogę do nieba. Jezusowa miłość i szacunek do każdego. Nasi przodkowie po epidemii dżumy dali nam ten znak: miłość na wzór Jezusa jest najważniejsza. Tylko ta miłość wszystko przetrzyma, uczy nas słowo Boże, jest cierpliwa, nie unosi się pychą, nie pamięta złego, nie jest jak proroctwa, które się skończą, lub jak wiedza, której zabraknie (por. 1 Kor 13). 


„Zbliżył się także jeden z uczonych w Piśmie, który im się przysłuchiwał, gdy rozprawiali ze sobą. Widząc, że Jezus dobrze im odpowiedział, zapytał Go: «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?» 29 Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. 30 Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. 31 Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych». (Mk 12)


Kto słucha, będzie kochać.