poniedziałek, 29 listopada 2021

Gałązka z pnia Jessego - I tydzień Adwentu, poniedziałek



 Poniedziałek: Żydowski Mesjasz przychodzi dla zbawienia wszystkich.

Iz 2, 1-5; Pan zgromadzi wszystkie narody. 

Mt 8, 5-11: wielu przybędzie ze Wschodu i Zachodu.


Zapraszam do przeżywania Adwentu, połączonego z rozważaniem rodzinnych korzeni Jezusa. On przyszedł na świat w konkretnej rodzinie, w rodzinie żydowskiej, z konkretną tradycją, kulturą i religią. W przeżywaniu tegorocznych rorat towarzyszy nam symboliczny „pień Jessego”, oznaczający drzewo genealogiczne Jezusa. 

W proroctwie o przyjściu Zbawiciela z Iz 11, słyszymy że Jezus jest jak różdżka, mała gałązka, która wyrasta z pnia Jessego, z jego korzeni: „I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej” (Iz 11, 2). To dary Ducha, którymi obdarzony jest Jezus, dlatego symbolizuje Go siedmioramienny świecznik, menora, oznaczająca obecność Boga pośród ludzi, siedem darów Ducha Świętego. Każdego dnia zapłonie jedna mniejsza świeca, oznaczająca postać jednego z Jezusowych przodków.

Bardzo duże znaczenie ma to, że Bóg narodził się właśnie w rodzinie żydowskiej. Poznawanie tej kultury pomoże nam bardziej zrozumieć Jezusa i Jego nauczanie, bo jak sam Jezus powiedział: „zbawienie bierze początek od Żydów” (J 4). Papież Benedykt XVI  (audiencja generalna, 15.03.2006) powiedział: „oddzielanie przesłania Jezusa od kontekstu wiary i nadziei Narodu Wybranego świadczy o zupełnie niewłaściwym rozumieniu tego przesłania”. I czytanie podpowiada nam: „Bo Prawo pochodzi z Syjonu i słowo Pańskie – z Jeruzalem”, także w Psalmie śpiewaliśmy: „Proście o pokój dla Jeruzalem”. To tam są korzenie naszej wiary. Nie w Fatimie, czy w Łagiewnikach. 

Dziś Jezus chwali wiarę pewnego rzymskiego żołnierza, setnika, dowódcy setki żołnierzy. Jego wyznanie wiary: „Panie nie jestem godzien…” powtarzamy podczas każdej mszy św. przed Komunią. Jezus, podziwiając wiarę poganina mówi dziś do nas:  „Wielu przyjdzie ze Wschodu i z Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim”.

Abraham, jego syn Izaak i jego wnuk Jakub, to trzech patriarchów, praojców Narodu Wybranego. 

Z tej rodziny powstał cały naród, oni są pradziadkami Jezusa. Na początku Biblii, w 12. rozdziale, czytamy, że Bóg przemówił do Abrahama, wybrał właśnie jego, nie wiemy dlaczego akurat tego mężczyznę. Był on poganinem, wierzył w wielu bogów, ale poznajemy go jako człowieka w kryzysie, największym z możliwych dla ludzi tamtej kultury - nie miał potomka, a był już w podeszłym wieku (75 lat), on i jego żona byli niepłodni. 

Abraham był bogaty, ale przybijał go fakt, że wg zwyczaju wszystko odziedziczy sługa z najdłuższym stażem pracy. Nagle, pewnego dnia Abraham słyszy głos, który mówi: „Wyjdź ze swojej ziemi rodzinnej a obiecuję że dam ci syna i ziemię na własność”. Abraham jest nazywany ojcem wszystkich wierzących, bo po prostu uwierzył, że to prawda. Bez żadnych dowodów, bez wątpliwości, że może słyszy głosy w głowie z powodu częstych w Babilonii upałów. 

Spakował dobytek, zabrał żonę, która pewnie nic z tego nie rozumiała i wyruszył z karawaną nie wiedząc dokąd ma iść. Co jakiś czas Bóg znowu do niego mówił, udzielając kolejnych wskazówek. Abraham zaryzykował stawiając wszystko na słowo od Boga, na słowo Boże. 25 lat czekał, aż obietnica syna w końcu się wypełni. Jak często nam brak cierpliwości na modlitwie… Oczekujemy, że natychmiast dostaniemy od Boga to, o co prosimy, siedząc spokojnie u siebie w domu. 

Abraham podjął ryzyko dalekiej, niebezpiecznej i długiej podróży, czekał długie lata, podczas których męczyły go wątpliwości. Jego wiara tak bardzo spodobała się Bogu, że Bóg postanowił zrobić rzecz niesłychaną - Trójca Święta przybrała postać trzech aniołów i w tym przebraniu poszła na obiad do namiotu Abrahama i Sary w miejscowości Mamre. Abraham miał wtedy 99 lat i był obolały po obrzezaniu, a biegał i usługiwał trzem nieznajomym wędrowcom. Gościnność to kolejna cecha tego Jezusowego pradziada. Gościnność, która nie zwraca uwagi na koszta. 

U progu Adwentu, na pierwszych roratach, pójdźmy za przykładem Abrahama. Zadbajmy o gościnność w naszych domach, a przede wszystkim podejmijmy ryzyko aby wyruszyć za Panem Bogiem w nieznane. Niech te roraty będą naszą podróżą, w oczekiwaniu na spełnienie się Bożej obietnicy. On obiecuje nam, że urodzi się Boży Syn. Jeśli uwierzysz i wyruszysz, doświadczysz spełnienia się tej obietnicy i Jezus Chrystus narodzi się w twoim sercu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz