środa, 8 grudnia 2021

Adam, Ewa i źródło grzechu - II tydzień Adwentu, środa, Niepokalanego Poczęcia NMP

 


Środa: Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny: Bóg przyjdzie aby nas zbawić od grzechu.

Rdz 3, 9-15. 20: Reakcja Boga na grzech.

Ef 1, 3-6. 11-12: Bóg przyjął nas do swojej rodziny.

Łk 1, 26-38: Z Maryi narodzi się potomek Dawida.

W Adwencie Bóg przychodzi do nas na różne sposoby. Przychodzi ze swoim błogosławieństwem, składając nam obietnice, przychodzi, aby nas zbawić, okazać miłosierdzie, przychodzi zawsze dzisiaj, przychodzi jako dobry pasterz. Dzisiejsza uroczystość, kiedy wyjątkowo w Adwencie śpiewamy hymn „Chwała na wysokości Bogu”, pokazuje nam, że Bóg jest tym, który przychodzi do grzesznika, przychodzi i staje po stronie grzesznika, wyciąga rękę na ratunek. Wczoraj słyszeliśmy o królach, którzy byli przodkami Jezusa. Słyszeliśmy jakich grzechów się dopuszczali; była tam rozpusta, magia, dzieciobójstwo, bluźnierstwa, połączone z dawaniem złego przykładu całemu narodowi. Wiele jest grzechów, które człowiek popełnia. Wynikają z łamania Dziesięciu Przykazań, należą do grzechów głównych, ale jedna jest przyczyna każdego grzechu. Wszystkie grzechy, które popełnił człowiek, które popełniliśmy ja i ty, mają to samo źródło - sami zdecydowaliśmy, co jest dobre, a co jest złe

Dziś patrząc na drzewo genealogiczne Chrystusa sięgamy do samego początku - tam są pierwsi rodzice ludzkości - Adam i Ewa. To wspólni przodkowie członków naszego gatunku. Adam znaczy po hebrajsku po prostu „człowiek”, a Ewa znaczy „żyjąca”. Jezus często mówił o sobie, że jest synem Adama, nazywa siebie „Synem Człowieczym”, to po hebrajsku „Ben Adam”, czyli „Syn Adama”. 

Opowiadanie o stworzeniu świata i człowieka z początku Księgi Rodzaju jest poetyckie i pełne symboli, ale wyraża głęboką prawdę o tym, jacy jesteśmy. Choć nieraz patrzy się na tę historię jak na bajkę, nie sposób dzisiaj zaprzeczyć, że ludzkość wywodzi się od jakiejś jednej pary ludzi. Tak dowodzi biologia - istota posiadająca geny naszego gatunku musiała pochodzić od jednej pary. Badania genów ludzi z całego świata pokazują, że wszyscy jesteśmy spokrewnieni i pochodzimy z serca Afryki. Nauka daje dzisiaj możliwość odkrycia w jakim rejonie świata mieszkał przodek wspólny dla ciebie i Indianina z Ameryki Północnej. Nie tylko: „wszyscy Polacy to jedna rodzina”, cała ludzkość jest rodziną. Biblijne opowiadanie ma jednak na celu pokazać nam, dlaczego człowiek stał się grzesznikiem i odciął się od miłości Bożej. 

Wybierzmy się teraz do Raju. Na początku byliśmy szczęśliwi, ciągle w sercu doświadczaliśmy miłości i bliskości Boga, który stworzył nam nieśmiertelne dusze, abyśmy byli na Boży obraz i podobieństwo. Człowiek potrafił kochać drugiego człowieka bezinteresowanie, żyć z nim w doskonałej harmonii. Pan Bóg patrząc na człowieka, widział w nas siebie, byliśmy dla Niego jak lustro, bo Bóg to Trójca, wspólnota Osób, kochających się nieskończoną miłością. Bóg był wpatrzony w naszych prarodziców jak w obrazek. Ludzie, żyjący ze sobą we wspólnocie miłości to obraz i podobieństwo do Trójcy. Biblia mówi, że mieszkaliśmy w ogrodzie pełnym drzew owocowych. Te drzewa to symbol tego, że mieliśmy wszystkiego pod dostatkiem za darmo. Wystarczyło sięgnąć ręką i brać. 

Obowiązywało wtedy tylko jedno przykazanie Boże, Bóg powiedział: „Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, na pewno umrzesz”. Przykazanie mówiło: możesz robić wszystko, jedz z każdego drzewa, ale nie decyduj co jest dobre, a co złe. To drzewo, to decydowanie o dobru i złu, należy do Stwórcy. Jako stworzenie nie potrafisz być sędzią, to ponad twoje siły, umrzesz jak spróbujesz to zrobić. Odetniesz się ode Mnie jak spróbujesz zająć Moje miejsce, nie taka jest twoja natura, pogubisz się w tym. Ale Bóg uznał, że pozostawienie nas wolnymi jest dobre, nie zaprogramował nas jako niewolników, nie chciał kochać robotów, zmuszonych do posłuszeństwa, ale wolnych ludzi. 

Do ogrodu przyszedł zły duch, upadły anioł, który w swojej wolności zdecydował, że nie chce służyć Bogu. Okłamał człowieka, mówiąc, że Bóg dał to przykazanie, żeby nas ograniczyć; powiedział: „Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło”. Człowiek uwierzył, że może być jak Bóg, że może stwierdzać: to jest dla mnie dobre, a tego muszę unikać. I takich ludzi są dzisiaj miliardy. Jeden stwierdzi, że wojna jest dobrym rozwiązaniem, drugi, że dla dobrobytu swojej rodziny musi ukraść innemu, inny uważa, że zawsze ma rację i osądza z pozorów. Rozmawiam z kobietą i myślę: „ale ona jest zła i wredna”, osądzam ją, ale ona nie jest taka, ma zły humor, bo jej szef w pracy stwierdził, że dobrze będzie jak okaże swoją władzę i upokorzył ją przy wszystkich… Jakiś żonaty mężczyzna pożąda innej kobiety, zdrada coraz bardziej wydaje się być dobrym rozwiązaniem, przecież ma prawo być szczęśliwy. Nie cudzołóż? Czemu słuchać Boga? Ja chcę sam decydować o swoim szczęściu. 

I tak lawina grzechu przetacza się przez całą ludzkość, jak przewracające się kostki domina. Człowiek grzeszy, bo widzi w tym jakieś dobro dla siebie, jakiś pożytek. Zajmuje miejsce Stwórcy decydując nawet o życiu i śmierci innego człowieka. Jesteśmy w niewoli grzechu, bo po zerwaniu więzi ze Stwórcą, jest w nas nienasycony głód miłości. Grzeszę, żeby poczuć się kochanym, wartościowym, kimś lepszym. Po wyjściu z Raju staliśmy się żebrakami o miłość, bo pępowina łącząca nas z Bogiem została zerwana w imię naszej niezależności. 

Bóg nas nie opuścił. I czytanie mówi o jego reakcji na grzech. Bóg przychodzi do grzesznika, szuka go. Woła: „Gdzie jesteś”? Gdzie dzisiaj jesteś bracie i siostro? Czy widzisz, jak twoje decyzje, o których byłeś pewien, że są dobre, nie dały ci szczęścia? Dlaczego zjadłeś z tego drzewa dobra i zła? Adam odpowiada: to jej wina, to niewiasta dała mi owoc, niewiasta, którą Ty postawiłeś przy mnie, Ty ją mi dałeś, więc to właściwie Twoja wina Boże. Jak Adam bronimy się często przed przyznaniem się do grzechu. Często mówimy w kościele: „zgrzeszyłem… moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”, a wyjdziemy stąd i zaczynamy szatańską litanię: to twoja wina, i twoja wina, i to bardzo wielka wina”. Bóg szuka grzesznika, przychodzi do nas z pomocą, nie z oskarżeniem, jesteśmy Jego dziećmi, kocha nas, Bóg kocha cię jako grzesznika. Nie wstydził nazywać siebie „synem Adama”. W dzisiejszą uroczystość w Ewangelii słyszymy jak z dobrym aniołem rozmawia Maryja, córka Adama i Ewy. Na wieść o Bożym planie, że ma zostać matką Jezusa, choć ma już narzeczonego i  jest dziewicą, odpowiada nie osądzając, co według niej jest dobre a co złe. Ona nie ma w sobie grzechu, jest Niepokalana. Mówi: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego”. Niech będzie tak, jak Bóg zdecydował, On wie lepiej niż ja. Choć dzisiaj tego nie rozumiem, ufam, że Bóg wie lepiej, że Jego plan na moje życie jest lepszy, że Boże słowo na pewno okaże się dla mnie dobre. Maryjo Niepokalana, módl się za nami, abyśmy umieli oddawać osąd Bogu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz