sobota, 4 grudnia 2021

Salomon w Bożym łonie - I tydzień Adwentu, sobota



Sobota: ten, który nadchodzi, będzie przepełniony współczuciem i miłosierdziem.

Iz 30, 19-21. 23-26: Bóg zlituje się nad swoim ludem.

Mt 9, 35-10, 1. 6-8: Jezus widząc tłumy, lituje się nad nimi.


    Słowo „adwent” pochodzi od łacińskiego słowa „adventus”, które znaczy „przyjście”. Św. Bernard z Clairvaux mówi, że są trzy przyjścia Chrystusa. W pierwszym przyjściu Chrystus przychodzi w ciele, jako syn Maryi, urodzony w żłobie w Betlejem. Kiedyś nastąpi drugie przyjście, kiedy Chrystus powróci w swojej chwale na końcu czasów. W pierwszym przyjściu Chrystus przyszedł w pokorze, jako biedne dziecko, w zupełnej nędzy, a pewnego dnia powróci w chwale ze swymi aniołami, aby sądzić żywych i umarłych. Istnieje jednak trzecie przyjście Chrystusa i ono dokonuje się dziś, dzieje się teraz. Św. Bernard napisał, że Chrystus przychodzi teraz w słowie Bożym i w sakramentach. To teraz Pan Jezus przechadza się pomiędzy nami i przychodzi do tych, którzy chcą Go przyjąć, którzy mają otwarte serca i chcą Jego przyjścia. To jest bardzo ważne. I to jest powód istnienia Kościoła, aby Jezus mógł przychodzić do ludzi tego pokolenia, aby mógł w 2021 roku dotknąć serc mieszkańców Nowego Miasta Lubawskiego. Chrystus przychodzi dziś, żeby cię odrodzić wewnętrznie, wzmocnić twoją wiarę, dać odwagę, pomóc ci w każdym sensie, wypędzać twoje demony, pokazywać kim Bóg jest naprawdę. Dlatego mówi „żniwo jest wielkie, a robotników mało”. Posyła tych, którzy będą głosić Jego przyjście i uwalniać ludzi od zła. Mówi do apostołów: „Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie”. Kończy się czas panowania ciemności, a nadchodzi czas królowania Boga. Ewangelia dzisiejsza mówi, że Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Dzisiaj też tego dokonuje, przez moc Eucharystii, w której uczestniczymy. 

    Mt 9, 36: „A [Jezus] widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce niemające pasterza”. Chrystus widzi dzisiaj także i nas i lituje się nad nami… Żydowska kultura i język są dla nas bardzo odległe i na pierwszy rzut oka mogą wydawać się bardzo dziwne. Pokazuje to na przykład krótkie słowo o Jezusie - On „lituje się” nad nami. Niektórzy tłumacze Ewangelii, chcąc być bardziej wierni oryginałowi tłumaczą, że Jezus widząc tłumy miał „poruszone wnętrzności”. My w naszym języku powiedzielibyśmy raczej „poruszyło się Jego serce”, „miał mił-osierdzie” czyli „miłe osierdzie, serce”. Tak opisujemy uczucie litości - nasze serce bije mocniej, poruszone współczuciem na widok biedy, nieszczęścia, tragedii. W żydowskim myśleniu i języku na oddanie takiego uczucia mówi się, że na ten widok poruszyły się moje wnętrzności, czyli brzuch a tak najbardziej dosłownie: „poruszyło się moje łono, moja macica”. I tak mówili Żydzi niezależnie od swojej płci. Rahamim, tak brzmi to słowo. Prawda, że dziwne? Ale po głębszym zastanowieniu się, to bardzo piękne. W myśleniu żydowskim, w języku hebrajskim „litować się nad kimś” to nie tyle, jak mówimy, że ktoś „leży nam na sercu” czy „nosimy go w sercu”. „Litować się nad kimś” to „nosić go w łonie”. A łono ma większą moc niż serce. Serce podtrzymuje życie, a łono ma moc dawania nowego życia. Zlitować się nad kimś to wziąć go do swojego łona nie tylko po to, żeby jego życie podtrzymać, ale żeby dać je na nowo. Z taką właśnie litością patrzy na nas Jezus. Tego dokonuje w sakramencie pokuty i pojednania. Dlatego uważam, że św. Faustyna naprawdę rozmawiała z Jezusem. Ta kobieta, która skończyła tylko podstawówkę, nie miała o hebrajskich słowach zielonego pojęcia, nie było też książek na ten konkretny temat, ona w kuchni zresztą pracowała. A zapisała słowa Jezusa, który mówił, że „otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego” (Dz 299). Jezus patrzy na ciebie dzisiaj z litością, która otwiera Jego łono, aby cię tam nosić i dać nowe życie. Mi się to podoba. 

I Bóg, jak słuchaliśmy, nosił w swoim łonie i dawał nowe życie tym bohaterom biblijnym, o których mówiliśmy. Bardzo bliski był też dla Niego następca Dawida, król Salomon. Szlomo po hebrajsku.  Drugi syn Dawida i Batszeby, dawnej żony Uriasza. Panu Bogu spodobał się szczególnie, kiedy poprosił Go w modlitwie o dar mądrości. 1 Krl 3, 10-12: „Spodobało się Panu, że właśnie o to Salomon poprosił. Bóg więc mu powiedział: «Ponieważ poprosiłeś o to, a nie poprosiłeś dla siebie o długie życie ani też o bogactwa, i nie poprosiłeś o zgubę twoich nieprzyjaciół, ale poprosiłeś dla siebie o umiejętność rozstrzygania spraw sądowych, więc spełniam twoje pragnienie i daję ci serce mądre i rozsądne, takie, że podobnego tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie”. Znamy tę scenę kiedy potem do Salomona przyszły dwie prostytutki, mieszkały razem i urodziły synów w podobnym czasie. Jedno dziecko niestety zmarło i jedna z nich zabrała żywe, a martwe położyła przy tamtej. Trudno było udowodnić, do której z kobiet należy dziecko. Salomon kazał przynieść miecz i rozciąć dziecko, a każdej z kobiet dać po połowie. Wówczas prawdziwa matka odstąpiła od praw do dziecka, aby przeżyło, a fałszywa chciała, aby dokonała się ta straszna rzecz. 1 Krl 3, 27-28: „Na to król zabrał głos i powiedział: «Dajcie tamtej to żywe dziecko i nie zabijajcie go! Ona jest jego matką». Kiedy o tym wyroku sądowym króla dowiedział się cały Izrael, czcił króla, bo przekonał się, że jest obdarzony mądrością Bożą do sprawowania sądów”. 

Bardzo potrzebujemy tej Bożej mądrości. Bożego światła, do podejmowania dobrych decyzji. Umiejętności odróżniania tego, co naprawdę jest dobre a naprawdę złe, szkodliwe. Świat, w którym żyjemy, za mądre uznaje zdobywanie bogactwa, zaznawanie wszelkich przyjemności, solidne wykształcenie. Za głupie uznaje zajmowanie się wiarą, słowem Bożym i sprawami życia wiecznego. Zadbajmy o tę prawdziwą mądrość, niech pomoże nam w tym tegoroczny Adwent. Wołajmy z wiarą, za przykładem Salomona, prosząc o mądrość, słowami adwentowej pieśni: „Mądrości, która z ust Bożych wypływasz. Wszystko urządzasz, zewsząd cel dobywasz. Przybądź i naucz nas dróg roztropności. Wieczna mądrości!”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz