środa, 15 grudnia 2021

Judyta - bo Bóg przychodzi przez kobietę, III tydzień Adwentu, środa

 

Środa: Jan stawia sobie pytania na temat nadejścia Chrystusa.

Iz 45, 6-8. 18. 21-25: niebiosa, spuście Sprawiedliwego. 

Łk 7, 18b-23: opowiedzcie Janowi to, co widzieliście i słyszeliście

Jan Chrzciciel jest prorokiem Adwentu. Całe jego życie było oczekiwaniem na przyjście, na „adwent” Chrystusa. Nazywamy go „poprzednikiem Pańskim”, gdyż nie tylko słowami, ale wydarzeniami  ze swojego życia przepowiadał los Mesjasza. Urodził się z niepłodnej Elżbiety za sprawą Bożej interwencji, podobnie jak Jezus z Maryi, która jako dziewica nie powinna być matką. Zamieszkał na pustyni, co uczynił potem Chrystus na 40 dni i nocy. Udzielał chrztu nad Jordanem, tam również poszedł Jezus. Głosił słowo Boże i gromadził uczniów - Jezus robił później to samo. 

W dzisiejszej Ewangelii słyszymy o sytuacji, kiedy Jan Chrzciciel jest w więzieniu, z powodu złości Herodiady. Jako „poprzednik Pański” mógł się wtedy zastanawiać, czy i Jezus trafi kiedyś do więzienia? Czy tak jak ja, Mesjasz będzie kiedyś skazańcem? Dlatego Jan wysyła do Jezusa posłańców z tym pytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?”. 

Dlaczego uwięziony Jan chce się upewnić, że Jezus jest prawdziwym Mesjaszem? Przecież widział cud - zobaczył Ducha Świętego, który jak gołębica zstąpił na Jezusa podczas zanurzenia w Jordanie. Był pewien, że to jest właśnie Zbawiciel, że musi się już usunąć i odesłać swoich uczniów do Jezusa; pokazał im na Jezusa i powiedział „Oto Baranek Boży!” i uczniowie Jana poszli wtedy za Mesjaszem. 

Jan trafił do więzienia za głoszenie Bożego prawa, mówiąc Herodowi Antypasowi, synowi zmarłego Heroda Wielkiego, że ten nie może żyć z Herodiadą, żoną swego brata. Herodiada wściekła się za to, czekając z zemstą na odpowiedni moment. A Herod złożył na swojej urodzinowej imprezie lekkomyślną przysięgę jej córce Salome. Urzeczony jej tańcem, obiecał jej gwiazdkę z nieba, a wtedy dziewczyna za radą matki poprosiła o głowę Jana na półmisku, jak gdyby miał być kolejnym daniem na tym wyuzdanym przyjęciu.

Uwięziony Jan mógł być w kryzysie, nękany wątpliwościami: czy ten, któremu oddałem całe swoje życie, uczniów, czas i energię, ma też zostać więźniem? Robiłem to wszystko dla kogoś, kogo zamkną? Czy Bóg wymyślił Mesjasza, który będzie tak jak ja, związany i skazany? Dlatego Jan wysłał ludzi z tym pytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?”. Następną rzeczą, którą Jan zobaczył w więzieniu był katowski miecz. Mógł wtedy pomysleć: czy i Zbawiciel ma być zabity z powodu kaprysu ludzi władzy? Trudno jest stanąć po stronie kogoś, kto zdaje się być życiowo przegrany; łatwo po stronie kogoś, kto pnie się w górę i dobrze prosperuje. Widok kogoś, kto idzie na dno budzi lęk, że i nas pociągnie za sobą. Widok człowieka sukcesu, daje nadzieję na przyszłość. 

Jezus jest Zbawicielem, który przychodzi dziś i z krzyża mówi do ciebie i do mnie: Stając po Mojej stronie, żyjąc Moim słowem, nie zawsze będziesz doceniony i zrozumiany, może się zdarzyć, że zostaniesz wykorzystany i oszukany, może w niektórych sprawach przegrasz, jednak prędzej czy później zobaczysz oczyma wiary, że osiągnąłeś coś bezcennego, coś, czego nie mógłbyś zdobyć własnymi siłami.

Dzisiejsza bohaterka biblijna i jakże by inaczej, daleka krewna Jezusa to Judyta. Opowiada o niej niewielka Księga Judyty. Była kobietą piękną, z silną osobowością, odważniejszą od wszystkich mężczyzn ze swego miasta, miała zdolności przywódcze. Tymi cechami służyła dobru innych ludzi, w przeciwieństwie do Herodiady, która wykorzystała swoją siłę do egoistycznych celów. Lecz obie, jak się okaże, miały tę samą metodę na unieszkodliwianie swoich wrogów. Judyta mieszkała w Betulii, mieście żydowskim, które stanęło w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa. Biblia mówi, że na niewielką Betulię z wielkiej Niniwy ruszyła armia asyryjskiego króla Nabuchodonozora, której dowodził mężczyzna o imieniu Holofernes. Historyk słysząc to popukałby się w głowę, bo nic tu się nie zgadza. Nabuchodonozor ani nie miał stolicy w Niniwie, ani nie był królem Asyrii, tylko Babilonii i siedział na tronie w mieście o nazwie Babilon. Opowiadanie biblijne nie jest jednak przekłamane, ale używa nazw największych wrogów Izraela, aby w ten symboliczny sposób pokazać, że większego zagrożenia nie było jeszcze w historii. 

Betulia była oblężona i terror zapanował pośród jej mieszkańców. W odciętej od świata miejscowości wkrótce zaczęło brakować jedzenia i picia. Studnie wyschły i mieszkańcy Betulii byli zrozpaczeni. Mdleli z braku sił. W końcu poszli do naczelników miasta z pretensjami, że nie zawarto z wrogiem jakiegoś pokojowego porozumienia i że w tej sytuacji należy się poddać i zgodzić się na bycie niewolnikami. Ozjasz, jeden z przywódców Betulii powiedział wtedy: „Bądźcie mężni, bracia! Przetrwamy jeszcze pięć dni. W tych dniach Pan i Bóg nasz okaże nam miłosierdzie swoje, On bowiem nie opuści nas do końca. Jeżeli dni owe miną i nie przyjdzie nam pomoc, uczynię stosownie do waszego życzenia”. Ozjasz dał Panu Bogu pięć dni na to, aby coś zrobił, a kiedy ten czas minie, to ogłosi kapitulację i wpuści wroga do miasta. Jak wytrawny polityk, zamiast wziąć odpowiedzialność za ludzi i podjąć męską decyzję, zrzuca odpowiedzialność na Boga, wyznaczając Mu jeszcze termin pięciu dni roboczych. Śp. Danuta Rinn mogłaby tam jechać z koncertem i zaśpiewać o orłach, sokołach i herosach. Pan Bóg jednak przyszedł mieszkańcom Betulii z pomocą. Przyszedł przez Judytę. 

W Adwencie Bóg przychodzi do nas przez kobietę. Właśnie ten sposób szczególnie wybiera. Przecież to kobieta, Maryja, dała światu Jezusa. Jeśli jesteś kobietą, która kocha Boga, to tegoroczny Adwent przypomina ci, że Bóg przychodzi do ludzi przez ciebie, za twoim pośrednictwem. W świecie zdominowanym przez mężczyzn często potrzeba tego kobiecego głosu, który ratuje z trudnej sytuacji. Co byłoby, gdyby Maryja nie powiedziała „tak” na głos anioła? Kto zauważyłby w porę brak wina w Kanie Galilejskiej i powiedziałby „Czyńcie wszystko cokolwiek wam powie”? Kto uczyłby dzieci modlitwy, gdyby nie ty? 

Judyta była wdową od ponad trzech lat, jej mąż zmarł z powodu udaru, ciągle nosiła żałobny strój, przeżywała stratę, dużo pościła. Po mężu miała wielki majątek i niczego jej nie brakowało. Kochała Boga. Na dachu swojego domu postawiła sobie namiot, jako zaciszne miejsce modlitwy. Kiedy usłyszała o decyzji przywódców miasta, wygłosiła im ostre kazanie: „Kim wy właściwie jesteście, żeście wystawiali na próbę w dniu dzisiejszym Boga i postawili siebie ponad Boga między synami ludzkimi? (…) nie wymuszajcie zarządzeń od Pana Boga naszego, ponieważ nie można uzyskać nic od Boga pogróżkami jak od człowieka ani Nim rozporządzić jak synem ludzkim” (Jdt 8, 12.16) . Przypomniała ludziom jakie cuda Bóg robił dla Abrahama, Izaaka i Jakuba, po czym powiedziała, że ma plan, ale mają nie pytać, tylko wypuścić ją w nocy przez bramę. Wszyscy pokornie pokiwali głowami. 

Judyta zdjęła stare ciuchy, ubrała kreację, biżuterię, wypachniła się i uszykowana zakradła się nocą do namiotu wrogiego dowódcy, Holofernesa. Ten oniemiał na jej widok, a sprytna Judyta obrzuciła go jeszcze komplementami i całkowicie zauroczyła. „A Holofernes zachwycał się nią i pił bardzo wiele wina, tyle, ile w jednym dniu nigdy nie wypił, odkąd się urodził” (Jdt 12, 20). Holofernes zasnął i wtedy Judyta, po krótkiej modlitwie oczywiście, odcięła mu mieczem głowę. (Jeśli wasze żony będą zachęcać do picia wina i jeszcze polewać, to Szczęść Boże, panowie). Odciętą głowę zabrała ukradkiem do Betulii i kiedy wywieszono ją na murach, armia nieprzyjacielska wpadła w popłoch. To zachęciło Żydów do otwartej walki, która przyniosła zwycięstwo. Wtedy, mówi Biblia, wołano do Judyty słowami, które wiele lat później usłyszy Maryja: „Błogosławiona jesteś między niewiastami”. Maryja przypomina Judytę. To ona jest tą, która miażdży głowę węża, złego ducha, przyjmując z wiarą Bożą wolę. Dlatego śpiewamy o niej w Godzinkach: „O mężna białogłowo, Judyt wojująca, od niewoli okrutnej lud swój ratująca”. W Adwencie i nie tylko, warto wsłuchiwać się w głos kobiety, kochającej Boga. On przynosi nam zbawienie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz