Po co to wszystko? Wolelibyśmy żeby nic się wydarzyło, bylibyśmy nadal niewolnikami, ale bez trudów wędrówki i bez martwienia się o to, co dalej.
To znudzenie i zniechęcenie się tym, żeby słuchać Boga. To znudzenie religią, znudzenie się Bogiem i patrzenie na niego jak na wroga, który wprowadził nas w cierpienie.
My podobnie jak Izrael możemy być znudzeni wiarą, Eucharystią, nie wiedzieć po co właściwie na nią przychodzimy.
Św. Jan Maria Vianney powiedział:
My natomiast, ileż to razy przychodzimy do kościoła nie wiedząc, jak się zachować ani o co prosić? Kiedy idziemy do kogoś, wiemy dobrze, po co idziemy. Co więcej, są tacy, którzy zdają się mówić do Pana: "Powiem kilka słów, żeby mieć już spokój”.
Bóg miał wielką cierpliwość do Żydów na pustyni i dał im pokarm, mannę i przepiórki, chciał im przypomnieć, że się nimi opiekuje. To samo robi Jezus i mówi:
Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn Człowieczy; Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.
Nam zbuntowanym, znudzonym i szemrającym, Jezus Chrystus przypomina, że stał się dla nas pokarmem, wydał siebie na ukrzyżowanie, żeby nasze grzechy były przebaczone. Eucharystia przypomina nam, że istnieje taka miłość, na którą nie zasługujemy i na którą nie musimy zapracowywać.
Dlatego potrzebujemy Eucharystii, pamiątki Męki i Zmartwychwstania Jezusa, żeby przypomnieć sobie o tej miłości, na nowo ją sobie uświadomić. I wyjść z kościoła z doświadczeniem że Bóg kocha za darmo i nie trzeba się przed Nim niczym wykazywać. Taka wiara pomoże nam się zmieniać, stawać się dziećmi Bożymi, które pozwalają się Bogu prowadzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz